Namiot w Liverpool w deszczowy wieczór był wypełniony ludźmi do ostatniego miejsca. Ponad siedemset ludzi przyszło w ów wieczór uwielbiać Boga. Podczas śpiewu hymnu, kaznodzieja spoglądał na tłum ludzi. W pewnej chwili zauważył kobietę w średnim wieku, której twarz opromieniała radość. Po pieśni kaznodzieja zawołał w jej stronę: – Siostro, masz jakieś słowo na chwałę Pana? – Bez chwili namysłu podniosła się ze swego miejsca i oznajmiła: – Przed ośmioma laty byłam w Sydney w Australii. Kiedy pewnego dnia, szłam właśnie przez centrum miasta (ulicą) George Street, podszedł do mnie mężczyzna w starych, znoszonych ubraniach i powiedział: – „Przepraszam panią, czy mogę pani postawić jedno pytanie? Jeśli pani dzisiaj w nocy umrze, gdzie spędzi pani wieczność?” Cóż, to za pytanie? pomyślałam. Całe tygodnie siedziało mi w głowie. W końcu zwróciłam się do pastora pobliskiego zboru w mojej miejscowości. Po naszej rozmowie, zaczęłam czytać Biblię i nagle zrozumiałam, co to znaczy być chrześcijaninem. Któregoś dnia poprosiłam Jezusa, by przebaczył mi moje grzechy i wszedł w moje życie jako Pan i Zbawiciel. Od tej pory nigdy już nie miałam wątpliwości, że kiedy umrę to spędzę wieczność w niebie. Skrzyżowanie Placu na rogu Liverpool Street i George, Street w Sydney (Australia), także w drugiego wieczoru zgromadziło się dużo ludzi. Tak jak na poprzednim spotkaniu prowadzący zgromadzenie kaznodzieja, spoglądał na mnóstwo nowych twarzy. Tym razem odkrył on młodego człowieka i zawołał: -Bracie, chcesz podzielić się świadectwem, uwielbiając tym Pana? Młody mężczyzna wstał i powiedział: – Podczas mojej służby wojskowej stacjonowałem w Sydney. Pewnego dnia w centrum miasta zaczepił mnie jakiś starszy mężczyzna w znoszonym starym ubraniu, który mnie spytał: -„Przepraszam mój panie, czy mogę panu zadać jedno pytanie? Jeśli pan dzisiaj w nocy umrze, to gdzie spędzi pan wieczność?”
Po spotkaniu z tajemniczym nieznajomym, tej samej nocy nie potrafiłem ani na chwilę zasnąć. To pytanie krzyczało ciągle w mej głowie. Niespodziewanie przypomniałem sobie rzeczy, o których mówili mi moi wierzący rodzice, jak również nauczyciel ze szkółki niedzielnej. Nad ranem uklęknąłem przed moim łóżkiem i zaprosiłem Pana Jezusa do mojego życia. Każdego dnia jestem Mu coraz bardziej wdzięczny, za to co On dla mnie zrobił.
Następnego dnia, tj. już z kolei trzeciego wieczora, prowadzący kaznodzieja znów spojrzał w stronę zgromadzonego pod namiotem tłumu – każdego wieczoru przychodzili nowi ludzie. Tym razem zawołał on w kierunku młodej kobiety: – Siostro, czy Ty chcesz nam coś powiedzieć ku chwale naszego Zbawiciela? Spokojnym, przyjemnym głosem, kobieta zaczęła swoją historię: – Przed czterema laty byłam w Sydney w Australii… I znowu kaznodzieja usłyszał zadziwiającą historię o starym człowieku w znoszonych ubraniach, który chciał „o coś zapytać”- przechodzących opodal ludzi.
Po pewnym czasie od tych wydarzeń, ów kaznodzieja postanowił polecieć do Sydney, z silnym postanowieniem odnalezienia starego człowieka (z ulicy Georgie Street ). Kilka dni, kaznodzieja spędził szukając na ulicach Sydney, ale pewnego dnia, późnym popołudniem podszedł do niego stary człowiek w znoszonym ubraniu i zadał mu pytanie: – Przepraszam pana, ale czy mogę panu zadać jedno pytanie?…
Nazwisko owego starego człowieka brzmiało Mr. Jenner i podczas gdy obaj siedzieli razem na ławce w parku, kaznodzieja opowiedział o trzech świadectwach, które usłyszał w Liverpool. Stary człowiek zaczął płakać, uważnie słuchając każdego słowa. Wzruszony, ze łzami spływającymi po pomarszczonych policzkach, Mr. Jenner odrzekł: – Przed dziesięcioma laty przyrzekłem Bogu, że każdego dnia opowiem, choć jednej osobie o Nim. Nigdy nie chciałem dać się ponieść przychodzącemu zniechęceniu. Oto jest pierwszy raz, iż dowiaduje się, że istnieją ludzie, którzy swe serce powierzyli Panu Jezusowi. Niech Pan Bóg Cię błogosławi, że przyjechałeś, by mi to powiedzieć.
Opracowanie na język polski- Jan Stypuła
Tłum. niemiecki A. Kowollik