„Ciągły niepokój na Ziemi, wojny i wojny bez końca, jakże niepewna jest ziemia, jękiem i bólem drgająca…” – jakże aktualne wydają się słowa tej chrześcijańskiej pieśni teraz, w drugiej dekadzie XXI wieku, kiedy media ciągle donoszą o konfliktach zbrojnych lub katastrofach naturalnych. W jednym zakątku ziemi walczą dwa narody, gdzie indziej trzęsie się ziemia lub huragan pozbawia ludzi domów. Większość z opisanych powyżej katastrof być może nie dotyka bezpośrednio naszego państwa. Myślę jednak, że troski Polaków dotyczą bardziej aspektów ekonomicznych: kryzys, bezrobocie, podwyżki itp. oraz całe mnóstwo osobistych tragedii, które wstrząsają naszym światem. Wydawać by się mogło, że skazani jesteśmy na życie w permanentnym strach. Czy jest jakaś nadzieja, światełko w tunelu, że życie to nie ustawiczna męka niepewności jutra i niepokoju?
Tak! Ta sama pieśń mówi o „lekarstwie”, nie poprzestaje jedynie na wymienieniu powodów do strachu. „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam…” (ew. Jana 14,27) Są to słowa Jezusa Chrystusa, które wypowiedział do swoich uczniów tuż przed tym jak został ukrzyżowany, by odkupić nas z naszych grzechów. Słowa te rozbrzmiewają echem również w XXI wieku i traktują o ratunku dla skołatanych serc i umysłów. Stwórca i Zbawiciel nie obiecał, że życie jego uczniów będzie usłane różami ani że żadne nieszczęście nas nie dotknie. Żyjąc tutaj na ziemi musimy stawiać czoła również trudnym, przykrym sytuacjom. Pan Jezus obiecał jednak, że On będzie z nami i że On wypełni nasze serce swoim pokojem. „A pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum, strzec będzie serc waszych i myśli waszych w Chrystusie Jezusie.” (Filipian 4,7)
Myśląc o tej Bożej obietnicy lubię wyobrażać sobie małą łódkę miotaną strasznym sztormem. Dookoła piętrzą się fale i kołyszą maleńkim stateczkiem, błyskawice przecinają ciemne pokryte złowrogimi chmurami niebo… a w małej łódeczce mojego życia…spokój i cisza… . Gdzieś z zewnątrz dochodzi zawodzenie wiatru i huk fal, widzę spienione, złowrogie bałwany, a ja… czuję się oddzielona od tego niby szybą. Jak to możliwe? Jest to możliwe dzięki Temu, który „wiatrom i wodzie rozkazuje i są mu posłuszne” (ew. Łukasza 8, 25) Temu, któremu oddałam stery mojego życia, kiedy wyznałam Mu moje grzechy i poprosiłam, aby mi je przebaczył i stał się moim Panem i Zbawicielem. On wysłuchał moją modlitwę i stał się moim najlepszym Przyjacielem i Przewodnikiem. On nie zawsze od razu ucisza życiowe burze. Niektóre z nich, wiem, mają mnie czegoś nauczyć, a tedy On jest zawsze przy mnie, przeprowadza mnie przez wzburzone wody i wypełnia moje serce pokojem. Wiem, że to On trzyma mój świat w Swoich dłoniach. Mogę więc być spokojna, że jest on w najlepszych Rękach.
Ktoś mógłby zadać pytanie czy ów niesamowity pokój jest w takim razie produktem reglamentowanym tylko dla wybranych? W pewnym sensie – tak, chociaż… raczej dla tych, którzy wybrali. Dla każdego, kto wybrał oferowane mu przez Jezusa Chrystusa odkupienie z grzechów. Syn Boży wziął na siebie nasze winy i poprzez Swoją śmierć na krzyżu oraz zmartwychwstanie dokonał pojednania, dzięki któremu możemy dostąpić zbawienia z łaski „przez wiarę, i to nie z was, Boży to dar; nie z uczynków, aby się kto nie chlubił.” (Ef. 2,8-9) Boży pokój jest obietnicą dla tych, którzy powierzyli Chrystusowi stery swojego życia. On zaś obiecał, że przeprowadzi ich przez wszystkie burze życia.I doprowadzi do bezpiecznej przystani wieczności.
„Jedynie w Bogu jest uciszenie duszy mojej, bo w nim pokładam nadzieję moją! Tylko On jest opoką moją i zbawieniem moim, twierdzą moją przeto się nie zachwieję. (…) skała mocy mojej, ucieczka moja jest w Bogu.” (Psalm 62,6-
Aleksandra Kwiecień